Kolacja

Dla większej przyjemności czytania

Dawno już nie gotowałem, ale myślę, że kolacja będzie jej smakowała. Nic wymyślnego spaghetti z tuńczykiem, sos lekko ostry by dodać dodatkowej pikanterii temu wieczorowi. Wiem od chłopaków, że lubi półwytrawne czerwone wino butelka już na nas czeka u mnie. Jedyne co pozostaje, to iść w kierunku mieszkania.

Jest piękna, ubrała tą samą mini w której ją pierwszy raz zobaczyłem. Doskonale zarysowuje jej wszystkie krągłości, wręcz z trudem opanowuje się przed położeniem dłoni na jej pośladku. Rozpuszczone włosy opadają na jej ramiona, a w uszach dwa drobne kolczyki z kryształkami. Do tego ten lekki makijaż, bardzo subtelny a jednak tak bardzo podkreślający co trzeba.

Trzymam ją za rękę i prowadzę do swojej kawalerki. Trochę dziwnie się czuje idąc obok niej w podkoszulku i dżinsach. Z drugiej strony dawno już nie byłem na randce z kobietą, a faceci pod tym względem są mniej wymagający.
A bynajmniej Hubert był niezbyt wymagający. Że też musiałem się na niego natknąć w galerii i to akurat gdy spotkałem Nadie. Dawno już mnie tak nie zżerał stres, na szczęście powiedział tylko, że wpadnie w końcu po resztki swoich rzeczy odda też przy okazji swój klucz. W końcu zakończę ten rozdział życia na dobre.

W windzie odurza mnie zapach perfum Nadii, delikatne, lekko słodkie. Stoi przed mną, a ja nieco się pochylam i wciągam ten rozkoszny zapach. Ileż ja bym dał, by była ubrana tylko w niego. Zaraz o czym ja myślę? Odganiam obraz nagiej Nadii sprzed oczu.
- Spokój, a Ty leżeć! - karcę się w myślach, przecież nie mogę wyjść na najaranego testosteronem gówniarza. Choćby nie wiem jak mnie kręciła, nie wsadzę jej dłoni w majtki... No chyba że sama poprosi.
Rozmowa toczy się wokół spraw mało ważnych, po raz enty wysłuchuje historie jak to zeswatała Kamila i Grześka. No cóż Kami tyle razy mi to opowiadał, że niedługo zacznę dostawać alergii przy słuchaniu tej opowieści. Ale jej głosu mogę słuchać choćby miała mi opowiadać o fizyce kwantowej.

Wchodzimy do mnie, mały stolik ustawiłem pod oknem z szafki na buty podnoszę pilot i puszczam muzykę.
- Usiądź, a ja dokończę gotować - uśmiecha się i nerwowo się rozgląda po pomieszczeniu. Sam zresztą też nie czuje się tu zbyt pewnie, posprzątanie mojego grajdołka zajęło mi dwa dni. Najtrudniejsze było pozbycie się sterty brudnych ubrań z środka pokoju. Siada przy stoliku i ogląda uważnie pokój.
- Więc co dobrego przygotowałeś?
- W sumie, to dopiero kończę - ładuje makaron do garnka, a z małej lodówki wyciągam garczek z sosem. Muszę go tylko podgrzać i dodać nieco ziół by był idealny.
Na stoliku stawiam zapaloną świeczkę i przygaszam nieco światło. Inwestycja w tą lampkę była stanowczo trafiona, widzę to po zachwycie w oczach dziewczyny.

W końcu makaron ugotowany, a danie podane nalewam wina do kieliszków i siadam na przeciw niej. Nie odrywa od mnie oczu, to cholernie przyjemne uczucie. Powoli jemy popijając niewielkimi łykami wina, pod stołem czuje jak ociera się o moją łydkę swoją stopą uwięzioną pod cieniutkim materiałem rajstop. Widać po niej, że sprawia jej to frajdę. Kończymy jeść, wstaje i zbieram naczynia.
- Mam nadzieję, że dokończysz ze mną wino - trzeba kuć żelazo póki gorące
- Chętnie, mam słabość do wina
Ten jej uśmiech jest zniewalający, mycie talerzy nagle zaczęło być wyjątkowym przeżyciem tylko nie bardzo wiem czy mam się koncentrować na nich, czy też na tym jak siada na materacu i wyciąga nogi. A ma co wyciągać.

Siadam w końcu obok niej, a obok materacu stawiam butelkę z alkoholem. Pijemy powoli w milczeniu, czuje jej głowę na swoim ramieniu. Nigdy nie myślałem, że można spędzić czas z drugą osobą milcząc, ale jakby nie patrzeć człowiek uczy się całe życie. A to doświadczenie podoba mi się wyjątkowo.
Obejmuje ją powoli, niepewnie, a ona mi to ułatwia unosząc lekko głowę. Wykorzystuje to i całuje ją tuż przy uchu, cichy mruk zadowolenia i przechylenie szyi na bok. Rozumiem, że chce więcej zaczynam więc badać ustami jej szyje. Delikatnie powoli bez pośpiechu, by tylko jej nie spłoszyć przesuwam dłonią po jej nodze od kolana w górę na udo i...
Strzela zamek w drzwiach i otwierają się.
- Hej robaczku jestem! - kurwa mać Hubert.
Trzask dłoni uderzającej mój policzek i cień wybiegający z mieszkania. Faktycznie rozumie więcej niż się można spodziewać, przez głowę przebiega mi jeszcze bezsensowna myśl, gdy rozcieram piekący policzek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz