Kłótnia kochanków

W niedzielny wieczór wróciliśmy do mojego mieszkania. Wrzesień był w tym roku wyjątkowo piękny, a możliwość spędzenia go z Gabrielem była spełnieniem marzeń. Zawsze wyjątkowo lubiłam jesień, a wspólne spacery w morzu liści, rzucanie się nimi będzie jedną z moich ulubionych rozrywek w tym roku.

W domu od razu Gabriel przygotował nam film do oglądania, jakąś lekką komedie romantyczną, a ja przygotowałam grzane wino. Wieczorami zaczęliśmy powoli przypominać stare dobre małżeństwo. Ustalony rytm i sposób spędzania  tego czasu razem. Nie wyobrażam sobie, że mogło by być już inaczej.
- Kocurku?
- Tak kiciu?
- Ale nie będziesz zły? - niby zwykłe małe pytanie, a może tyle zmienić
- Oczywiście, że nie będę.
- Może zamieszkasz u mnie... Chciałbyś
Cisza przerywana łykami wina. I te moje nagłe zdenerwowanie, bo może zapytałam za wcześnie. W końcu przerywa ciszę.
- Na pewno tego chcesz?
- Jeśli ty byś chciał, to i ja.
- Jutro zacznę się przenosić.

Odstawiam kieliszek z winem i rzucam się na niego zasypując pocałunkami. Wiem, że czeka nas teraz koszmar przeprowadzki, ale fajnie będzie w końcu zamieszkać razem. Pewnie jego mama stwierdziła by, że to za wcześnie, ale z drugiej strony w ciążę przecież nie zajdę. Lucyfer zakręcił się między nami i wywalił kieliszek z winem.
- Lucyfer ty diable a pssiik - wstałam i poszłam do kuchni po ścierkę, gdy wróciłam Gabriel rozmawiał przez telefon.
- Jak to pokłóciliście się?
Ścieram plamę po winie przysłuchując się rozmowie jaką toczył.
- Tylko dla tego, że zatańczyłeś z innym? Aaaa pocałował cię... No rozumiem, przyjedź do Nadii dam ci klucze od  swojego mieszkania.
Ledwo skończył zaczął hałasować mój telefon.
- Grzesiek?
- Nadiu, Kamil mnie zdradził... - jego głos był zrozpaczony
- Jak to zdradził, jesteś pewien - rozmowa Gabriela od razu stała się dla mnie jasna
- No na pewno dał mi powód do zazdrości
- Grzesiek ochłoń, wiem już mniej więcej o co chodzi. Kamil przenocuje u Gabriela i jak emocje opadną spotkamy się i porozmawiamy.
- Dobrze księżniczko, dzięki
- Do usłyszenia.

Odkładam telefon i wtulam się w Gabriela. Jego silne ramiona przyjmują mnie chętnie obiecując schronienie i bezpieczeństwo.
- Pomyślał byś, że Grzesiek jest takim zazdrośnikiem?
- Nigdy w życiu kiciu.
- Pocałuj mnie, jest mi jakoś tak smutno.
Nasze usta łączą się w pocałunku. Spokój przyszedł razem z przyjemnością jaką niósł ten prosty gest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz