Kolacja

- Czy mówiłem ci już jak dobrze wyglądasz w tej sukience? - ręka sama uciekła mi z jej pleców niżej
- Tak mówiłeś i proszę cię zabierz tą rękę idzie twoja mama
- Zakochani mają swoje prawa - posłała mi ten swój figlarny uśmiech, ten z obietnicą szaleństwa - I ja mam zamiar korzystać z tych praw.
- Gab nie mówię żebyś z nich nie korzystał - przesunęła moją rękę w bezpieczniejsze okolice - Po prostu będzie do tego lepsza okazja.
dla większej przyjemności czytania

Mała włoska restauracją, którą znalazłem razem z Nadią już jakiś czas temu była praktycznie bez zmian od naszej ostatniej wizyty. Jej urok tkwił w muzyce i jedzeniu, była to najlepsza włoszczyzna w stolicy. Zresztą właściciel był rdzennym włochem, który zakochał się w polce. Stolik zarezerwowałem już dwa dni wcześniej, bo ostrożności nigdy za wiele.
- Miło was widzieć zakochańcy - moja mama jak zawsze promieniowała uśmiechem, a mi nagle zaczęły się pocić dłonie. Jakoś wcześniej nie przypuszczałem, że będę się aż tak denerwować przekazaniem informacji o naszych zaręczynach.
- Cześć mamo - na szczęście głos mi nie drży, więc nie jest tak tragicznie.
- Dzień dobry pani
- Oj Nadio przestań z tą panią - usiadła tuż przy oknie - To co to za okazja, że mnie zaprosiliście na taką oficjalną kolacje?
- Mamo może najpierw zjedzmy?

Kolacja przebiegała nam w wesołej atmosferze. Nadia nie mogła sobie odpuścić historii o pobiciu syna naszego gospodarza i wszystkich szczegółów wystroju naszego domku na wyjeździe. Sam odszedłem od stolika pod pretekstem pójścia do toalety i zamówiłem wino. Z początku myślałem o szampanie, ale moja mała nie znosi szampana. Gdy tylko wróciłem do stolika kelner przyniósł zamówiony przez mnie trunek.
- Mamo myślę, że to odpowiednia chwila - no tak i zaczął mi drżeć głos jak na zamówienie.
- No nareszcie się dowiem co takiego ważnego chcecie mi powiedzieć.
Przyciągnąłem do siebie mocno Nadie i objąłem ramieniem
- Nadia i ja przeszliśmy w następny etap związku
- Nieeee!?! - aż podskoczyła na krześle
Nadia błysnęła pierścionkiem na palcu, tuż przed nosem mojej mamy.
- Mój mały synek zaręczony! - aż zabrakło mi tchu gdy nas przytuliła - Bardzo się cieszę, że wejdziesz do rodziny.
- Dziękuje pani
- Skończ z tą panią, możesz mi mówić mamo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz