Rodzinna kolacja

Po powrocie do domu Nadia poszła pod prysznic i przygotować się do rodzinnej kolacji. Ja usiadłem w pokoju i zacząłem zastanawiać się jak uprzedzić Wiktorię, bo że spróbuje czegoś by zniszczyć nasz związek jest dla mnie bardziej niż pewne. W między czasie przyszła moja kocica owinięta w ręcznik, jej zachowanie i ciało w żaden sposób nie wskazywało na fakt, że kiedykolwiek była chłopakiem.

- Gab możesz mi rozczesać włosy? - uwielbiam czesać jej piękne długie włosy, ona sama wtedy zachowuje się jak kotka spragniona pieszczot - Nad czym tak dumasz?
- Nad moją siostrą - powoli rozczesuje uważając by za mocno nie pociągnąć i nie sprawić jej bólu - Myślę jak może spróbować nas od siebie odsunąć.
- Nooo cóż, a jak to zrobiła z tym Herbertem?
- Powiedziała rodzicom, a on nie chciał się ujawniać - wzdycham głośno - Ale o tobie nie wie.
- Więc może ją uprzedźmy - jej głos nieco drży - Powiedzmy o mnie i że nie rozstaniemy się.
- Na pewno tego chcesz Nadiu?
- Jeżeli ma nas skłócić z twoją matką w ten sposób, to lepiej chyba żebyśmy powiedzieli sami?
- No tak racja - odchyla się do tyłu i całuje ją w czoło - Idź wysuszyć włoski i ubierz się, zejdziemy i opowiemy o wszystkim.
- Dobrze kocurku.
- A jak coś to mamy niedługo pociąg do miasta i sobie pojedziemy - uśmiecham Się do niej - Jesteś moja
- A ty mój - namiętny pocałunek i zaczęła suszyć włosy.

W salonie mama rozstawiła stół, zazwyczaj jedliśmy w kuchni. Jednak jak widać wyjątkowo postanowiła zabłysnąć przed "synową". Gdy zeszliśmy Wiki już siedziała przy stole i nie odrywała od nas wzroku, wraz z Nadią poszedłem do kuchni by pomóc w nakrywaniu stołu. Siadamy w końcu do kolacji. Patrzę nerwowo na Nadię, a ona na mnie. Nasze zdenerwowanie jest wręcz namacalne, ale jak postanowiliśmy tak zrobimy. Powoli jemy i w końcu zaczynają się rozmowy, wiem że Wiktoria zaraz zacznie robić jakieś głupie uwagi lub komentować.
- Mamo, w sumie ja i Nadia musimy ci o czymś powiedzieć - mój głos drży, w sumie nie dziwie się małej, że musiała się napić przed powiedzeniem mi o sobie.
- Tak synku?
- Więc... Nadia - rany tak ciężko to z siebie wykrztusić, zwłaszcza że ta mała żmija moja siostra słucha
- Jest w ciąży?
- Nie! nie jestem - uff jednak mnie uratowała moja księżniczka - Chodzi oto, że nawet nie mogę zajść w ciążę.
- No cóż zdarza się - mama uśmiecha się do nas - Poza tym chyba jeszcze...
- Proszę pozwolić mi dokończyć - Nadia wcina się w wypowiedź mamy - Otóż jestem po korekcie płci, byłam chłopakiem.

Mama zamarła bez ruchu, Wiktoria wręcz się zakrztusiła. W sumie warto było powiedzieć o małej tajemnicy  Nadii chociażby dla tego widoku. Powoli wstajemy od stołu.
- Siadajcie - mama uśmiecha się - Nadiu cieszę, że mi to powiedziałaś i się nie przejmuj. Po kolacji porozmawiamy o tym bez twojej siostry Gabrielu.
Wielu rzeczy się spodziewałem, ale nie takiej reakcji. Nawet spakowałem nasze rzeczy, a tutaj... Nic pozostaje nam czekać do końca kolacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz