U przyjaciółki

Budzę się, a w głowie mam mętlik. Powinnam iść do pracy, ale jeszcze wczoraj odwołałam sesję. W moim  aktualnym stanie, stanowczo nie nadaje się do tak przyziemnych zajęć jak pozowanie do zdjęć.
Wczorajszy wieczór okazał się zaskakujący i nie mówię tu o samym fakcie, że zgodziłam się na ten spacer.
Wspomnienie pocałunku ciągle gości na moich ustach. Dziś odwiedzę Marlenę, miałam jej wszystko opowiedzieć, a  wydarzyło się o wiele więcej niż przypuszczałam.

Marlena mieszka w Wesołej, dojeżdżam tam pociągiem. Wysiadając widzę jak macha do mnie dziko z końca peronu obok niej Leo. Odmachuje i ruszam w ich stronę, dawno nie byłam w jej rodzinnym domu. Trochę się obawiam, ale Marl uspokajała mnie, że wszystko będzie w porządku. Idziemy na parking i wsiadamy do samochodu Leo.
- A więc mieszkacie teraz razem?
- Leo sprowadził się do mnie dwa miesiące po tym jak wyjechałaś - Marlena odwraca się do mnie - Oboje się z tego cieszymy, po rozwodzie rodziców mamy całe piętro dla siebie. Zresztą sama zobaczysz.
Marlena i Leonard od kiedy zeszli się ze sobą wydawali mi się parą idealną, nawet na ich kłótnie miło się patrzyło.Myślę, że rzadko teraz zdarza się taka pasja między ludźmi.

Wjeżdżamy na podjazd, a przed wejściem do domu stoi pani Agnieszka, mama Marleny. Wesoła kobieta, która
przygarnęła mnie jak trafiłam na ulicę po kłótni z moimi rodzicami. Bardzo ją lubię i z wzajemnością, w odróżnieniu
od ojca Marl, który traktował mnie jak bym chorowała na trąd.
Wysiadam z samochodu i wpadam w tajfun uścisków, oraz pocałunków.
- W końcu się u nas pojawiłaś - słyszę pomiędzy pocałunkami - Już myślałam, że zupełnie o nas zapomniałaś.
- Po powrocie nie bardzo chciałam się z kimkolwiek widzieć, rehabilitacja i depresja bardzo mnie wymęczyły.
- Ale już dobrze? - obejmuje mnie czule, po matczynemu i prowadzi do domu za nami drepcze Marlena z Leo - Tak już mi lepiej, chociaż rodzina nic nie wie o moim powrocie.
- Rozumiem, no cóż też mi się wydaje, że na to jeszcze za wcześnie.
W kuchni siadamy przy stole na którym już czeka ciasto, oraz filiżanki z kawą.

Rozmowa toczy się wokół mojego wyjazdu i zabiegu jaki przeszłam w niemczech. Odpowiadam na wszystkie pytania dość niechętnie, aż w końcu Marlena mnie ratuje widząc jak się krępuje.
- No i co z tym twoim Gabrielem?
- Jakim Gabrielem - mama Marleny jest kolejną ofiarą zmian jakie zaszły w moim życiu - Masz chłopaka Nadiu?
- Nie jesteśmy jeszcze parą...
- Ale wczoraj byłaś z nim na spacerze - czuje na sobie badawczy wzrok całej trójki - Tak byłam z nim na spacerze i wbrew twojej radzie Marl nie miałam ze sobą gazu pieprzowego.
- Gaz pieprzowy!?! - Leo uderza dłonią w czoło - Kicia, ja rozumiem, że masz bakcyla na punkcie bezpieczeństwa, ale momentami sam się Ciebie boje - wybuchamy śmiechem na to stwierdzenie.
- Cicho kocurku niech opowiada.
- Przyjechał do mnie i poszliśmy na pola, spacerowaliśmy dość długo rozmawiając, to o tym, to tamtym - zaczęłam zdawać relację z wczorajszego wieczoru. Starałam się pomijać fragmenty pokazujące moją nieporadność w kontaktach z  mężczyznami. Marlena bardzo lubi sobie żartować z takich rzeczy, w końcu dochodzę do punktu kulminacyjnego.

- Jak to pocałował cię? - wielu reakcji się spodziewałam, ale tego, że Marl kompletnie zaniemówi nie spodziewałam się. Jej mama za to tylko się uśmiechała bacznie mi się przyglądając.
- No cóż Nadiu, zakochałaś się i to z wzajemnością - uśmiech pani Agnieszki sprawia, że oblewam się rumieńcem
- Myśli pani? Dla mnie to wszystko jest takie... dziwne.
- Dziecko drogie w uczuciach nie ma żadnych reguł, a ty właśnie zaczęłaś odkrywać je na nowo.
Patrzę na nią, a ona na mnie. Zawsze była dla mnie jak matka i nigdy nie zawiodłam się, na jej ocenie sytuacji.
- Czyli co powinnam robić?
- Poczekaj, zobaczysz że sprawy potoczą się swoim rytmem - mruga do mnie - Jesteś  piękną młodą dziewczyną i zasługujesz na odrobinę szczęścia w życiu po tym co przeszłaś.

Wracam do siebie, w pociągu wciąż rozmyślając nad rozmową. Z śródmieścia dojeżdżam już taksówką, muszę  kiedyś wziąć  się za zrobienie prawa jazdy. W mieszkaniu wita mnie moje odbicie w lustrze, dziewczyna która na mnie z niego spogląda ma dziwnie rozanielony wzrok. Czyżby czas otworzyć nowy rozdział w życiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz