Smutek

Gdy wszedłem do mieszkania usłyszałem płacz, od razu odłożyłem torby i wpadłem do pokoju. Przed swoim lustrem siedziała Nadia i płakała chowając twarz w dłoniach. Bez dłuższego namysłu podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Ciii kochanie spokojnie - starałem się włożyć w swoje słowa jak najwięcej czułości. Uniosła głowę, w odbiciu zobaczyłem jej spuchnięte i zaczerwienione od płaczu oczy.

Unoszę ją na rękach i przenoszę na łóżko, zwija się w kłębek. Mój mały kłębek nieszczęść, głaszcze ją tuląc bez przerwy. To niesamowite jak jest drobna... Ciężko uwierzyć, że nie urodziła się kobietą - a zwłaszcza w takich chwilach. Gdy to wszystko się zaczynało nie przypuszczałem jak daleko to zajdzie. Jej oddech powoli się uspokaja, a po policzkach przestają cieknąć łzy.
- Leż kochanie - całuję ją w czoło - Zaraz do ciebie przyjdę.

Kuchnia nie jest duża, ale mała - kurczę jak to dziwnie brzmi w stosunku do niej, przecież jest nie wiele niższa od mnie. Urządziła ją naprawdę wygodnie mały stolik, lodówka i kilka szafek, a obok zlewu płyta grzewcza. Przeszukuje szuflady za przyprawami i na szczęście ma to czego potrzebuje. Goździki i cynamon, w szafce tak jak pamiętałem znalazłem miód, zostało mi tylko wyjąć z lodówki wino którego nie dopiliśmy i to wszystko ze sobą połączyć. Włączam płyte grzewczą i powoli przygotowuje wino.

Gdy moje myśli błądzą dookoła spraw codziennych i tyle co ukończonej przeprowadzki, czuje jak jej ręce mnie obejmują, a wargi delikatnie muskają kark.
- Cieszę się, że jesteś - jej cichy głos jest przepełniony smutkiem - Co robisz?
- Grzane wino maleńka, lubisz?
- Nawet bardzo
- To się cieszę - odwracam się do niej i całujemy się - Wyciągnij szklanki mała.
Powoli nalewam wina i wracamy do pokoju, Nadia zmienia muzykę w swoim komputerze po czym siada obok mnie na łóżku.

- To powiesz mi co się stało - podaje jej szklankę z winem i obejmuje wolną ręką.
- Po prostu wspomnienia mnie dopadły
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Chodzi o moją matkę - jej głos znowu staje się smutny
- Tęsknisz?
- Ciężko żebym nie tęskniła, przecież to moja mama...
- I?
- Tylko, że ona nigdy się nie pogodziła z moją decyzją.
- Rozumiem, nie chce cię kompletnie znać? - w odpowiedzi kiwa głową, a z oczu znowu spływają łzy - Ej, mała nie płacz. Nie jesteś już sama.
- Mam ciebie?
- Tak maleńka masz mnie - wtula się we mnie mocniej. Obejmuje ją bez słów, w sumie słowa już nie są tu potrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz