Początek wizyty

Osiedle w Michałowie jest ciche i spokojne, dojechaliśmy do niego kolejką WKD. Gabriel strasznie się  denerwuje tą wizytą, całą drogę mi przypomina żebym była ostrożna w stosunku do jego siostry. Idziemy powoli do jego rodzinnego domu, a ja cały czas staram się poprawić mu humor.

Dom w którym się wychował jest wspaniały, nieco na uboczu jednopiętrowy z dużym balkonem i małą werandą, a dookoła kilka drzewek owocowych i krzaków porzeczek. Wchodzimy na podwórko i przybiega nas przywitać wielki owczarek niemiecki, najpierw mnie skrupulatnie obwąchał, a następnie skoczył przednimi łapami na Gabriela i zaczął go lizać po twarzy.
- Spokój Rex - podrapał psiaka za uszami i po chwili ten pobiegł w głąb ogródka.
- Śliczny
- Mam go od dawna, znajda i pokazuje swoją wdzięczność - Gab uśmiecha się do mnie - A teraz czas stawić czoła ludziom.

Wchodzimy do kuchni, jest duża i całkiem nowocześnie wyposażona, a jasnozielone kafelki z motywem liści zdobią ściany. Przy stole siedzi wysoka kobieta na oko około pięćdziesięciu lat i haftuje w skupieniu serwetkę.
-Cześć mamo - Gabriel podszedł i objął ją całując w policzek
- Gabriel już jesteście, pokaż mi tą piękność synu - wstaje od stołu i podchodzi do mnie - A więc ty jesteś Nadia?
- Tak proszę pani - uśmiecham się nieśmiało - Miło mi panią poznać.
- A mi bardzo miło poznać ciebie dziecko - wydaje mi się że jest bardzo miłą kobietą - Gdzie mój syn znalazł taką piękność?
- W sumie, to na moich urodzinach się poznaliśmy.

Większość dnia spędzamy na opowiadaniu jak doszło do naszego spotkania i naszych perypetiach w związku.  Gab sprytnie ominął temat mojego pobytu w szpitalu. Po obiedzie zaprowadził mnie do swojego starego pokoju, na ścianach porozwieszał plakaty zespołów metalowych i różnych filmów. Między łóżkiem, a biurkiem stoi lampka w kształcie smoka, który w paszczy ma żarówkę. Niewielki boombox stoi na szafce obok kolekcji płyt i książek, a z okna rozciąga się widok na ogród.
- I jak ci się podoba? - Gabriel rzuca się na łóżko - Tutaj mieszkałem do dwudziestego pierwszego roku życia.
- Przyjemnie koteczku - siadam na nim okrakiem, a on od razu łapie mnie za biodra. Przygryzam dolną wargę, uwielbiam czuć na sobie jego silne dłonie. - Jakie dalsze plany?
- Wieczorem rodzinna kolacja, będzie już pewnie moja siostra i ojczym - widząc niechęć w jego oczach i słysząc ją w jego głosie całuje go czule - A do tego czasu możemy posiedzieć sobie tutaj, lub pójść na spacer.
- Hmm, to może spacer?
- Jak tylko sobie życzy moja piękność - uśmiecha się lekko - Ale najpierw rozpakujmy się i pokarzę ci rozmieszczenie pokoi.

Po rozpakowaniu się i zwiedzeniu domu Gabriel zabrał mnie do garażu gdzie stały dwa rowery. Gdy tylko sprawdził, czy nadają się użytku ruszyliśmy na małą wycieczkę. Po drodze poznałam kilku przyjaciół Gabriela, przyjemnie było widzieć zazdrość malującą się na ich twarzy na mój widok. Gdy dojechaliśmy do wsi zawróciliśmy i powoli zaczęliśmy wracać do domu. Mam nadzieję, że wieczór będzie równie przyjemny jak dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz