Wspomnienia

Dla większej przyjemności czytania

 Gabriel jest w swoim starym mieszkaniu i ma przywieźć resztki swoich rzeczy. Korytarz jest dosłownie zawalony torbami i kartonami, w pokoju zresztą jest nie lepiej. Rozrzucone ubrania, stosy książek i płyt na łóżku gitara - nowa zabawka Gabiego. Zmęczona rozpakowywaniem usiadłam przy swoim biurku z laptopa sączy cicho muzyka, a sama powoli zmywając lakier z paznokci cofam się wstecz swojego życia.

Oczami wyobraźni widzę siebie kilka lat wstecz. Od pewnego czasu mieszkam już u Marleny, chłopak ubierający się i żyjący jako dziewczyna. W kuchni gotuje się woda na kawę, a na gazie powoli dochodzi makaron, niedługo powinnam zająć się robieniem sosu.  Od ponad pół roku żyje tak jak chce, powoli przestaje myśleć o sobie w formie męskiej, a moje stare imię rozmywa się w pamięci. Z komputera dobywa się dźwięk przychodzącej wiadomości, otwieram ją i czytam. Jest to zaproszenie do wzięcia udziału w konkursie piękności dla transseksualnych dziewczyn.

Zalewam sobie kawę i powoli zaczynam przygotowywać sos składniki te same co zawsze: przecier pomidorowy, tuńczyk w oleju, oliwki i starty ser do tego oczywiście odpowiednie przyprawy. Popołudniu mają przyjść do nas nasi znajomi by odbyć cotygodniowy rytuał wspólnego obiadu. Przez mój umysł przebiegają myśli - wszystkie za i przeciw dotyczące konkursu. Doskonale sobie zdaje sprawę, że to zmieni moje życie. Z drugiej strony wyjdę z cienia... przestanę być anonimowa, a ludzie w tym kraju bardzo źle nas traktują. Wyjmuje telefon z kieszeni i dzwonię do mojej przyjaciółki.
- Co tam Misia? - no tak, wtedy tak na mnie mówiono, uśmiecham się na to wspomnienie
- Słuchaj Marlena dostałam zaproszenie na pewną imprezę.
- Słucham Cię uważnie - dosłownie czuje jak się uśmiecha do słuchawki, zawsze kochała imprezy w odróżnieniu od mnie.
- Jest to krajowy konkurs piękności dla teesek.
- No to nad czym myślisz? Zgłoś się! - aż odsunęłam aparat od ucha.
- Ale chyba powinnam o tym powiedzieć matce...
- Wiesz jaka będzie jej reakcja? Rób jak uważasz mała, byle byś była szczęśliwa.

Rozłączamy się i zdejmuje sos z gazu drugą ręką wybieram numer matki. W sumie już nie pamiętam kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam. Odbiera po czwartym sygnale i nie jest dla mnie wielką sztuką stwierdzić, że jest zła.
- Halo mamo?
- Czego chcesz? - odpowiedź przypomina warknięcie
- Mamo dostałam zapr...
- Dostałeś - wcina mi się w słowo
- Dostałam! Czy nie możesz mnie w końcu zacząć tolerować!
- Nie podnoś na mnie głosu, dobrze wiesz co myślę na temat tego co ze sobą robisz.
- Mamo proszę.
- Zadzwoń do mnie jak się zaczniesz leczyć z tego, ty odmieńcu.
- PRZESTAŃ! - jeszcze nigdy nie byłam tak zła - CZY MOJE SZCZĘŚCIE JUŻ W OGÓLE SIĘ DLA CIEBIE NIE LICZY!?! ZROBIĘ ZE SWOIM ŻYCIEM
CO ZECHCĘ I JAK SOBIE ŻYCZYSZ WIĘCEJ NIE ZADZWONIĘ. OPRÓCZ IMIENIA ZMIENIĘ NAZWISKO I NIE BĘDZIESZ JUŻ MUSIAŁA SIĘ MNIE WSTYDZIĆ!

Rozłączam się i siadam na podłodze z płaczem. Chociaż bardziej przypomina to niemy krzyk o pomoc, czuje jak ktoś mnie obejmuje. Wizja znika i widzę swoje odbicie w lustrze, zapłakana młoda kobieta, a za nią obejmujący mnie Gabriel.
- Ciii kochanie spokojnie - jego głos koi rany na moim sercu. Jak dobrze, że wrócił...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz