O rodzinie słów kilka

Wracamy do miasta, pociąg jest praktycznie pusty co nam specjalnie nie przeszkadza. Rozmowa, niewinne pocałunki i przytulanie uprzyjemnia nam podróż. Lubię czuć jak silne ramię Gabriela mnie obejmuje i mogę wtulić się by posłuchać jego serca. Niby nic, a doprowadza mnie do euforii.

- Bileciki do kontroli - wyciągam portfel, a z niego bilet który podaje kontrolerowi. Gabriel robi, to samo pan nam dziękuje i przechodzi dalej. - Co to za chłopak na zdjęciu? - pytanie Gabriela zawisa nad mną
- To mój brat
- Bliźniak? Jesteście bardzo do siebie podobni
- Serio tak uważasz? Może ci się podoba bardziej niż ja?
- Oj Nadiu - całuje mnie - Przecież wiesz, że jesteś najpiękniejsza.
- Na pewno? - pytam podejrzliwe
- Tak kiciu - całuje go czule i uśmiecham się - No i twoje szczęście.

Wysiadamy, jak miło mieć silnego mężczyznę który niesie torbę z ubraniami i kosmetykami. Swoją drogą powinnam w końcu zainwestować w walizkę na kółkach. Gab uparł się, że mnie odwiezie do domu. Zamówił, więc taksówkę i czekamy na nią wcinając kebaby.
- Gabriel siema - odwracamy się, młoda dziewczyna może z 23 lata blondynka dość krupulentna - Co u ciebie braciszku?
- Cześć Wiki, byłem u Kamila - grymas który pojawił się na twarzy Gaba w cale mi się nie spodobał - A ciebie co nosi po mieście?
- A tak na luzie po sklepach się noszę, kim jest twoja koleżanka?
- Nadia - wyprzedzam odpowiedź Gabriela - A ja jestem Wiktoria, jesteś dziewczyną mojego brata?
- Owszem jest, a teraz wybacz ale się śpieszymy - Gabriel łapie mnie za rękę i prowadzi w kierunku taksówki - Właśnie poznałaś moją młodszą i przyrodnią siostrę.
- Przyrodnią?
- Z drugiego małżeństwa matki - po jego twarzy widzę, że nie jest zadowolony z tego spotkania - Coś nas ten temat rodziny dziś prześladuje.
- Na to wygląda, czemu się denerwujesz?
- Powiedzmy, że nie bardzo się lubię z Wiki.
- Rozumiem...

Odwiózł mnie pod sam blok i pomógł wnieść torbę do mieszkania. Sąsiadka z naprzeciwka przyniosła zapasowe klucze, podziękowałam jej za opiekę nad roślinami. Mały Lucyfer od razu zaczął zwiedzać nowe lokum.
- Może zostaniesz jeszcze chwile - pytam Gabriela
- Chciałbym, ale też powinienem odwiedzić mieszkanie - uśmiecha się do mnie, a jego oczy błyszczą - Ale
niedługo mam nadzieję, że mnie zaprosisz na kolację.
- Oczywiście kotku.
Pocałował mnie jeszcze na pożegnanie i ruszył do windy. Zamknęłam za nim drzwi i rzucam się na łóżko spoglądając na sufit. Nagle zrobiło się tak cicho... Pusto... Dziwnie... Siadam do laptopa, zamiast się zadręczać takimi myślami wolę opowiedzieć moje małe wakacje Marlenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz