środa, 20 sierpnia 2014

Dzikość

          Muzyka, taniec alkohol i ona. Wieczór powoli się rozkręcał, a ja już od pierwszego tańca myślę tylko o tym by zedrzeć z niej ten gorsecik i spódniczkę. Powolne utwory są zmieszane z szybkimi, cudownie móc z nią wirować na parkiecie. Moje dłonie błądzące po jej ciele i jej dłonie błądzące po moim ciele, to wszystko razem działa jak narkotyk.

W krótkiej przerwie między piosenkami szukam Kamila, znalazłem go sklejonego z Grześkiem w kącie i wszystko wskazuje na to, że i oni powoli zmierzają do konsumpcji swojego uczucia.
- Hej chłopcy - dźgam Grześka palcem pod żebra przekrzykując hałas - Gdzie śpię z Nadią?
- Ten sam pokój co zawsze! - Grzesiek nie wydaje mi się zbyt przytomny
- Dzięki - klepię go po ramieniu i ruszam na poszukiwanie mojej pięknej. Znalazłem ją przy Marlenie i Leo, oraz  dziewczynie której nie znałem wcześniej. Plotkowali o kimś ze swojego liceum, więc podszedłem do niej od tyłu i mocno przytuliłem. Tak żeby poczuła jak bardzo jej porządam. Uśmiechnęła się do mnie i złapała za ręce kręcąc lekko biodrami i pobudzając mnie bardziej.
- Wybaczcie, ale jestem już zmęczona - Nadia podnosi głos by reszta ją usłyszała - Zabieram Gabriela do łóżka.
Reszta tylko popatrzyła się na siebie znacząco,puściłem tylko oko do Leo złapałem Nadię za rękę i ruszyłem w stronę naszego pokoju.

Wchodzimy do pokoju, od razu ją łapie za ręce i przypieram do ściany całuje jej szyję i lekko gryzę.
- Mmm mam ochotę na Ciebie - przejeżdżam językiem po jej szyji aż do ucha - Ale nieco bardziej... zwierzęco.
- Co masz na myśli? - przygryza dolną wargę wiem już, że się zgodzi. Puszczam ją i wyciągam z torby kajdanki pokazując je Nadii.
- Chcesz?
- A jak mi się nie spodoba?
- To powiesz stop - całuje ją i zapinam jej kajdanki na rękach za plecami.

Ściągam z niej gorset i zaczynam całować piersi. Biorę jeden sutek w usta i go zapamiętale ssam, a w tym  czasie moje dłonie powoli pozbywają ją resztek ubrania. Uwielbiam słuchać jak jej oddech przyśpiesza, popycham ją na łóżko i obracam do siebie plecami.
- Wypnij się - warczę jej do ucha i gdy tylko to robi zaczynam zagłębiać się w nią jezykiem. Jej oddech stał się jeszcze głębszy, a z ust zaczęły się wyrywać nie kontrolowane jęki. Wsówam w nią palec, a ona unosi biodra prosząco. Wkładam więc drugi i trzeci, zaczynam nimi poruszać całując jej plecy i gryząc pośladki.

- Uklęknij - nie ma za wiele czułości, jest to bardziej rozkaz ale chętnie go wykonuje. Moja mała grzeczna dziewczynka, rozbieram się i podsuwam jej do ust mojego nabrzmiałego z podniecenia członka. Obejmuje go wargami i ssie doprowadzając mnie do szaleństwa swoim pracowitym języczkiem. Łapie ją za włosy, już od dawna chciałem to zrobić.
Jęk bólu i rozkoszy, ale nie powiedziała żebym przestał. Nie wytrzymuje i znowu ja przygniatam do łóżka wbijając się w nią mocno. Jej krzyk dał mi tylko do zrozumienia, że nie mam przerywać moje ruchy są silne i głębokie. Szybko oboje kończymy. Uwalniam jej dłonie i się we mnie wtula.
- To było dzikie - jej cichy i słaby głos dociera do mnie jakby z oddali - Ale przyjemne.
- Chcesz więcej? - w sumie jestem trochę zaskoczony
- Mhmmm - ten mruk powiedział mi wszystko co chciałem wiedzieć. Wtula się we mnie, a ja całuje ją czule i obejmuje. Na parterze powoli cichnie muzyka, a my zasypiamy.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Wszystkie oczy na nas

       Wchodzimy do domu Grześka i Kamila, robią małą imprezę z okazji swojego pogodzenia się. Swoją drogą z tego co opowiadał mi Grześ, to nieźle się pokłócili przy tej okazji, a potem poszli do łóżka. Nie jest to specjalnie oryginalny sposób zażegnania kłótni, ale skuteczny na pewno.

Impreza trwa w najlepsze, po raz pierwszy pokaże się z Gabrielem na dużej imprezie. Wchodzimy i witamy się z ludźmi dość szybko natrafiamy na Marlenę i jej Leo.
- Heej, jak się ma najbardziej gorąca para tej imprezy?
- Marlena, bo jeszcze Grzesiek usłyszy i strzeli focha - odpowiadam uśmiechając się szeroko - A mamy się naprawdę dobrze.
- Tak, niedługo zamieszkam na stałe u Nadii- Gabriel obejmuje mnie czule, a ja czując jego dłoń na biodrze
zagryzam usta - I będziemy wiedli wspólne życie.
- Wow, to super prawda Leo?
- Taaa faktycznie Marl, a wam wszystkiego najlepszego z okazji - Leo jak zawsze niepewnie się czuje w tłumie ludzi.

Ruszamy głębiej w tłum by natknąć się w końcu na Grześka i Kamila. Gratulujemy im pogodzenia się i zbieramy ochrzan za nasz mały spisek by znowu się zeszli. Mimo wszystko widać, że są szczęśliwi i nie widzą świata poza  sobą. Gdy odchodziliśmy od nich w stronę stołu z napojami całowli się już w najlepsze. Co chwilę ktoś do nas podchodzi i wypytuje się czy jesteśmy razem, a my z uśmiechem potwierdzamy.

W końcu puszczają naszą piosenkę. Gabriel uśmiecha się i porywa mnie do tańca. Wirujemy powoli po sali, a wszystkie oczy spoczywają na nas, Nie mogę nacieszyć się faktem, że większość dziewczyn na sali chciała by być  na moim miejscu, a Gabriel jest mój i tylko mój. Wsuwam palce w jego długie włosy i po chwili całujemy się namiętnie. Tak, patrzcie się on jest mój i tylko mój. Gdy cichną ostatnie takty Gabriel gryzie mnie jeszcze w szyję. Wiem, że ta noc będzie znowu nasza.

  - Toście dali show - Marlena podeszła klaszcząc - I jak tu nie twierdzić, że jesteście najbardziej gorącą
parą na imprezie?
- Zaraz, a to nie ja i Grzesiek - nie wiadomo skąd pojawił się przy nas Kamil - Inna sprawa, że tym tańcem daliście temat do plotek na ładny okres czasu.
- A to źle? - jestem trochę zdziwiona
- Nadiu nie zapominaj, że jako dziewczyna jesteś zupełnie nowa w towarzystwie - Marlena szczerzy się w uśmiechu
- No tak zapomniałam...
- I zagarnęłaś jednego z najprzystojniejszych facetów z towarzystwa - dodał Kamil
Całuje namiętnie Gabriela... W ten sposób staliśmy się więc głównym tematem do plotek na jakiś czas.

sobota, 16 sierpnia 2014

Spisek

Zamieszkałem u Gabriela. Nie przypuszczałem nigdy, że Grzesiek może być aż tak o mnie zazdrosny. Inna  sprawa, że nie powinienem był tyle pić i pozwolić temu chłopakowi na tak wiele. To w sumie nasza pierwsza poważna kłótnia od kiedy jesteśmy razem. Dziś ma wpaść Gab po kilka swoich rzeczy. Swoją drogą ciekawi mnie co u niego i  Nadii.

Siedziałem akurat przy portalu społecznościowym obserwując pełne rozpaczy posty Grześka i popijając smętnie piwo kiedy przyszedł Gabriel.
- Cześć kuzynku, nie przeszkadzaj sobie. - w sumie nawet nie bardzo wiem w czym miałbym sobie przeszkadzać.
- Promieniejesz Gab
- Przeprowadzam się do Nadii i wymawiam umowę najmu, ale póki sprawa się nie wyjaśni możesz spokojnie mieszkać.
Zaczyna pakować swoje ubrania do dużej torby sportowej.
- A jak ty się trzymasz? Grzesiek się odezwał?
- Póki co tylko smęci w postach...
- No cóż Nadia mówi, że uda wam się pogodzić, a ona go zna długo.
- Fakt, to ona nas ze sobą poznała - smętnie zwieszam głowę - Jak chcesz pożycz sobie moją walizkę.
- Swoją drogą byłem niby w męsko męskim związku, ale nie wydawał mi się skomplikowany.
- Jak widzisz związki niezależnie od płci są skomplikowane.

Gdy spakował się do końca usiadł obok i otworzył sobie piwo. Poklepał mnie po ramieniu i znowu było jak parę lat temu gdy rozpadł się jeden z moich związków, a Gabriel był jedyną osobą która o mnie wiedziała.
- I co kuzynku zamierzasz dalej?
- No cóż, sam nie wiem... - odpowiadam cicho
- Myślałem że pokarzesz jaki z ciebie facet i zawalczysz o tego swojego Grześka.
Kiwam smętnie głową by po chwili spojrzeć na niego.
- No tak masz rację, przecież nie mogę dać za wygraną tylko dla tego, że raz dałem się podejść jakiemuś dzieciakowi.
- O i taką postawę lubię - Gabriel przyklasnął mi
- Będę walczył o Grześka, nie po to tyle lat z nim jestem żeby odpuszczać
- I za to wypije - uniósł butelkę z piwem i uderzył denkiem o moją by zaraz ją wychylić w kilku łykach - A teraz wybacz kuzynku, ale czeka na mnie moja połówka.

Kamila nie ma... Wyniósł się tak jak mu kazałem, w domu panuje pustka, a ja nie bardzo wiem co mam ze sobą zrobić. Kręcę się z konta w kont i kompletnie nic mnie nie interesuje. Próbowałem obejrzeć jakiś film, ale od razu kojarzył mi się z tym dupkiem. Dzwoni telefon, po chwili odbieram.
- Halo?
- No i co tam książę? - Nadia pewnie chce mnie pocieszyć
- Do dupy tak w skrócie mówiąc - odpowiadam szczerze
- To może zamiast siedzieć w domu i jojczeć, jakie to życie złe zawalczysz o Kamila?
- On woli młodszych.
- Ciebie kompletnie powaliło - tak złej to jeszcze jej nie słyszałem - Gdyby wolał młodszych to by nie mieszkał z Tobą. Poza tym gamoniu jeden masz zaledwie dwadzieścia sześć lat.
- No niby...
- Nie niby tylko masz się z nim pogodzić, bo sama się na was obrażę.
- A jak on nie będzie chciał?
- Oto się nie martw, Kamil cię kocha baranie.
Rozłączyła się, a ja idę do lodówki po zimne piwo.

Kłótnia kochanków

W niedzielny wieczór wróciliśmy do mojego mieszkania. Wrzesień był w tym roku wyjątkowo piękny, a możliwość spędzenia go z Gabrielem była spełnieniem marzeń. Zawsze wyjątkowo lubiłam jesień, a wspólne spacery w morzu liści, rzucanie się nimi będzie jedną z moich ulubionych rozrywek w tym roku.

W domu od razu Gabriel przygotował nam film do oglądania, jakąś lekką komedie romantyczną, a ja przygotowałam grzane wino. Wieczorami zaczęliśmy powoli przypominać stare dobre małżeństwo. Ustalony rytm i sposób spędzania  tego czasu razem. Nie wyobrażam sobie, że mogło by być już inaczej.
- Kocurku?
- Tak kiciu?
- Ale nie będziesz zły? - niby zwykłe małe pytanie, a może tyle zmienić
- Oczywiście, że nie będę.
- Może zamieszkasz u mnie... Chciałbyś
Cisza przerywana łykami wina. I te moje nagłe zdenerwowanie, bo może zapytałam za wcześnie. W końcu przerywa ciszę.
- Napewno tego chcesz?
- Jeśli ty byś chciał, to i ja.
- Jutro zacznę się przenosić.

Odstawiam kieliszek z winem i rzucam się na niego zasypując pocałunkami. Wiem, że czeka nas teraz koszmar przeprowadzki, ale fajnie będzie w końcu zamieszkać razem. Pewnie jego mama stwierdziła by, że to za wcześnie, ale z drugiej strony w ciążę przecież nie zajdę. Lucyfer zakręcił się między nami i wywalił kieliszek z winem.
- Lucyfer ty diable a pssiik - wstałam i poszłam do kuchni po ścierkę, gdy wróciłam Gabriel rozmawiał przez telefon.
- Jak to pokłóciliście się?
Ścieram plamę po winie przysłuchując się rozmowie jaką toczył.
- Tylko dla tego, że zatańczyłeś z innym? Aaaa pocałował cię... No rozumiem, przyjedź do Nadii dam ci klucze od  swojego mieszkania.
Ledwo skończył zaczął hałasować mój telefon.
- Grzesiek?
- Nadiu, Kamil mnie zdradził... - jego głos był zrozpaczony
- Jak to zdradził, jesteś pewien - rozmowa Gabriela od razu stała się dla mnie jasna
- No napewno dał mi powód do zazdrości
- Grzesiek ochłoń, wiem już mniej więcej o co chodzi. Kamil przenocuje u Gabriela i jak emocje opadną spotkamy się i porozmawiamy.
- Dobrze księżniczko, dzięki
- Do usłyszenia.

Odkładam telefon i wtulam się w Gabriela. Jego silne ramiona przyjmują mnie chętnie obiecując schronienie i bezpieczeństwo.
- Pomyślał byś, że Grzesiek jest takim zazdrośnikiem?
- Nigdy w życiu kiciu.
- Pocałuj mnie, jest mi jakoś tak smutno.
Nasze usta łączą się w pocałunku. Spokój przyszedł razem z przyjemnością jaką niósł ten prosty gest.
Cdn.

piątek, 15 sierpnia 2014

Po kolacji

Po kolacji gdy Wiktoria poszła do siebie, na stole pojawiła się butelka wina i razem z Gabrielem zaczęliśmy nerwowo oczekiwać kontynuacji rozmowy z czasu kolacji. Mama Gaba polała wina, usiadła wygodnie i uśmiechnęła się do nas.
- Pewnie się boisz Gabrielu, że zareaguje tak jak na twojego chłopaka?
- No cóż, raczej tak - gdy odpowiadał złapał mnie pod stołem za rękę - W sumie nie zdziwiło by mnie to.
- Nadia nie jest pierwszą osobą transseksualną jako znam - upija łyk wina i patrzy na nas wesoło - W sumie nie jest i dla ciebie pierwszą taką osobą.
- Ale jak to? - Gabriel wydawał się zszokowany
- Twój wujek Tomasz, urodził się jako dziewczyna
Oboje się wyprostowaliśmy i z zaskoczenia otworzyliśmy szeroko usta. Gabriel nie raz mi opowiadał o tym wujku który uczył go łowić ryby, czy jeździć na rowerze. Zwykł mi mówić, że był dla niego przykładem.
- Aleee jak to?
- Nie masz jak pamiętać bo jak przechodził wszystkie zabiegi byłeś jeszcze mały - Mama Gabriela kontynuowała  szokującą  historię - A po wszystkim cała rodzina nie chciała już wspominać tego trudnego dla niego okresu.

Po wieczorze przy winie, gdzie mama Gabriela z całą radością oznajmiła, że jak dla niej jestem idealną
partnerką dla jej syna i że ma nadzieję na więcej naszych wizyt udaliśmy się do sypialni.
W pokoju położyłam się zmęczona na łóżku, a mój tygrys od razu zabrał się do całowania mnie po szyii.
- Gab, nie mam siły - od razu przestał i uśmiechnął się do mnie słodko
- To muszę sprawić byś nabrała tych sił.
Wstał z łóżka i włączył muzykę. Powoli w jej rytm kołysząc biodrami zaczął rozpinać koszule. Zachichotałam nerwowo, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jego powolne ruchy rozpalają mnie do czerwoności, a zmęczenie ustąpiło pożądaniu.
Nie wytrzymuje i podchodzę do niego nasze usta łączą się, a języki poszukują w namiętnym tańcu. Jego silne dłonie na moich pośladkach powoli, ale stanowczo zmierzającego do tego czego chcą. Lądujemy na łóżku, jak zawsze mu ulegam. Jak zawsze poddaje się jego sile i pożądaniu, by z nie ukrywaną radością przyjmować i dawać przyjemność.

Po wszystkim leżymy wtuleni do siebie. Uwielbiam patrzeć jak jego klatka piersiowa unosi się w rytm oddechu. Powoli przejeżdżam po niej językiem, a on wydaje siebie mruk zadowolenia.
- Czyżby koteczka jeszcze miała ochotę?
- Po prostu sprawdzam czy śpisz kocurku.
- Jak widzisz nie śpię - obrócił się tak, że znalazł się na mnie, trzymając mnie za ręce - To co dalej?
Patrzę mu prosto w oczy i przygryzam wargę. Zaczynam lekko poruszać biodrami by ocierać się lekko o jego męskość. Czuje jak powoli rośnie pod wpływem tej pieszczoty. Pochyla się i gryzie mnie w szyję, cichy jęk wyrywa mi się z ust tylko po to by po chwili przerodzić się w krzyk gdy wdziera się we mnie. Nasze ciała coraz bardziej ze sobą obeznane szybko odnajdują wspólny rytm. Nie trzeba nam czekać długo by zapaść się w niepamięć.

środa, 13 sierpnia 2014

Rodzinna kolacja

Po powrocie do domu Nadia poszła pod prysznic i przygotować się do rodzinnej kolacji. Ja usiadłem w pokoju i zacząłem zastanawiać się jak uprzedzić Wiktorię, bo że spróbuje czegoś by zniszczyć nasz związek jest dla mnie bardziej niż pewne. W między czasie przyszła moja kocica owinięta w ręcznik, jej zachowanie i ciało w żaden sposób nie wskazywało na fakt, że kiedykolwiek była chłopakiem.

- Gab możesz mi rozczesać włosy? - uwielbiam czesać jej piękne długie włosy, ona sama wtedy zachowuje się jak kotka spragniona pieszczot - Nad czym tak dumasz?
- Nad moją siostrą - powoli rozczesuje uważając by za mocno nie pociągnąć i nie sprawić jej bólu - Myślę jak może spróbować nas od siebie odsunąć.
- Nooo cóż, a jak to zrobiła z tym Herbertem?
- Powiedziała rodzicą, a on nie chciał się ujawniać - wzdycham głośno - Ale o tobie nie wie.
- Więc może ją uprzedźmy - jej głos nieco drży - Powiedzmy o mnie i że nie rozstaniemy się.
- Napewno tego chcesz Nadiu?
- Jeżeli ma nas skłócić z twoją matką w ten sposób, to lepiej chyba żebyśmy powiedzieli sami?
- No tak racja - odchyla się do tyłu i całuje ją w czoło - Idź wysuszyć włoski i ubierz się, zejdziemy i opowiemy o wszystkim.
- Dobrze kocurku.
- A jak coś to mamy niedługo pociąg do miasta i sobie pojedziemy - uśmiecham Się do niej - Jesteś moja
- A ty mój - namiętny pocałunek i zaczęła suszyć włosy.

W salonie mama rozstawiła stół, zazwyczaj jedliśmy w kuchni. Jednak jak widać wyjątkowo postanowiła zabłysnąć przed "synową". Gdy zeszliśmy Wiki już siedziała przy stole i nie odrywała od nas wzroku, wraz z Nadią poszedłem do kuchni by pomóc w nakrywaniu stołu. Siadamy w końcu do kolacji. Patrzę nerwowo na Nadię, a ona na mnie. Nasze zdenerwowanie jest wręcz namacalne, ale jak postanowiliśmy tak zrobimy. Powoli jemy i w końcu zaczynają się rozmowy, wiem że Wiktoria zaraz zacznie robić jakieś głupie uwagi lub komentować.
- Mamo, w sumie ja i Nadia musimy ci o czymś powiedzieć - mój głos drży, w sumie nie dziwie się małej, że musiała się napić przed powiedzeniem mi o sobie.
- Tak synku?
- Więc... Nadia - rany tak ciężko to z siebie wykrztusić, zwłaszcza że ta mała żmija moja siostra słucha
- Jest w ciąży?
- Nie! nie jestem - uff jednak mnie uratowała moja księżniczka - Chodzi oto, że nawet nie mogę zajść w ciążę.
- No cóż zdarza się - mama uśmiecha się do nas - Poza tym chyba jeszcze...
- Proszę pozwolić mi dokończyć - Nadia wcina się w wypowiedź mamy - Otóż jestem po korekcie płci, byłam chłopakiem.

Mama zamarła bez ruchu, Wiktoria wręcz się zakrztusiła. W sumie warto było powiedzieć o małej tajemnicy  Nadii chociażby dla tego widoku. Powoli wstajemy od stołu.
- Siadajcie - mama uśmiecha się - Nadiu cieszę, że mi to powiedziałaś i się nie przejmuj. Po kolacji porozmawiamy o tym bez twojej siostry Gabrielu.
Wielu rzeczy się spodziewałem, ale nie takiej reakcji. Nawet spakowałem nasze rzeczy, a tutaj... Nic pozostaje nam czekać do końca kolacji.
Cdn

środa, 6 sierpnia 2014

Początek wizyty

Osiedle w Michałowie jest ciche i spokojne, dojechaliśmy do niego kolejką WKD. Gabriel strasznie się  denerwuje tą wizytą, całą drogę mi przypomina żebym była ostrożna w stosunku do jego siostry. Idziemy powoli do jego rodzinnego domu, a ja cały czas staram się poprawić mu humor.

Dom w którym się wychował jest wspaniały, nieco na uboczu jednopiętrowy z dużym balkonem i małą werandą, a dookoła kilka drzewek owocowych i krzaków porzeczek. Wchodzimy na podwórko i przybiega nas przywitać wielki owczarek niemiecki, najpierw mnie skrupulatnie obwąchał, a następnie skoczył przednimi łapami na Gabriela i zaczął go lizać po twarzy.
- Spokój Rex - podrapał psiaka za uszami i po chwili ten pobiegł w głąb ogródka.
- Śliczny
- Mam go od dawna, znajda i pokazuje swoją wdzięczność - Gab uśmiecha się do mnie - A teraz czas stawić czoła ludziom.

Wchodzimy do kuchni, jest duża i całkiem nowocześnie wyposażona, a jasnozielone kafelki z motywem liści zdobią ściany. Przy stole siedzi wysoka kobieta na oko około pięćdziesięciu lat i haftuje w skupieniu serwetkę.
-Cześć mamo - Gabriel podeszedł i objął ją całując w policzek
- Gabriel już jesteście, pokaż mi tą piękność synu - wstaje od stołu i podchodzi do mnie - A więc ty jesteś Nadia?
- Tak proszę pani - uśmiecham się nieśmiało - Miło mi panią poznać.
- A mi bardzo miło poznać ciebie dziecko - wydaje mi się że jest bardzo miłą kobietą - Gdzie mój syn znalazł taką piękność?
- W sumie, to na moich urodzinach się poznaliśmy.

Większość dnia spędzamy na opowiadaniu jak doszło do naszego spotkania i naszych perypetiach w związku.  Gab sprytnie ominął temat mojego pobytu w szpitalu. Po obiedzie zaprowadził mnie do swojego starego pokoju, na ścianach porozwieszał plakaty zespołów metalowych i różnych filmów. Między łóżkiem, a biurkiem stoi lampka w kształcie smoka, który w paszczy ma żarówkę. Niewielki boombox stoi na szafce obok kolekcji płyt i książek, a z okna rozciąga się widok na ogród.
- I jak ci się podoba? - Gabriel rzuca się na łóżko - Tutaj mieszkałem do dwudziestego pierwszego roku życia.
- Przyjemnie koteczku - siadam na nim okrakiem, a on od razu łapie mnie za biodra. Przygryzam dolną wargę, uwielbiam czuć na sobie jego silne dłonie. - Jakie dalsze plany?
- Wieczorem rodzinna kolacja, będzie już pewnie moja siostra i ojczym - widząc niechęć w jego oczach i słysząc ją w jego głosie całuje go czule - A do tego czasu możemy posiedzieć sobie tutaj, lub pójść na spacer.
- Hmm, to może spacer?
- Jak tylko sobie życzy moja piękność - uśmiecha się lekko - Ale najpierw rozpakujmy się i pokarzę ci rozmieszczenie pokoi.

Po rozpakowaniu się i zwiedzeniu domu Gabriel zabrał mnie do garażu gdzie stały dwa rowery. Gdy tylko sprawdził, czy nadają się użytku ruszyliśmy na małą wycieczkę. Po drodze poznałam kilku przyjaciół Gabriela, przyjemnie było widzieć zazdrość malującą się na ich twarzy na mój widok. Gdy dojechaliśmy do wsi zawróciliśmy i powoli zaczęliśmy wracać do domu. Mam nadzieję, że wieczór będzie równie przyjemny jak dzień.

piątek, 1 sierpnia 2014

Zaproszenie

Poranki nagle stały się dla mnie ulubioną częścią dnia. Ostatni tydzień codziennie rano wspólne śniadanie, wspólna kawa i wspólne wyjście do pracy. Nadia się uspokoiła, przez kilka nocy dręczyły ją koszmary, ale nareszcie znowu jest spokojna. Dziś pierwszy raz idzie do swojego psychiatry, jednak wydaje mi się że najgorsze jest już za nami.

, Dziś czeka na mnie kilka zleceń, trzy komputery w firmie trzeba serwisować. Czeka mnie więc dzień dłubania w tym szmelcu, ale ilekroć mówię że trzeba go wymienić na nowy sprzęt szefostwo zaczyna mówić o braku funduszy. Siadam więc i zaczynam sprawdzać maszyny jedną po drugiej, czas mija powoli, a mój spokój zakłócają tylko niespokojne myśli o Nadii.

Godzina za godziną, czas się dłuży niemiłosiernie. Trochę mnie to przeraża bo gdy jestem blisko niej, jest wręcz na odwrót. Dzwoni telefon, moja matka co samo w sobie jest pewnym zaskoczeniem ponieważ moja kochana siostrzyczka bardzo skutecznie nas skłóciła informując ją o mnie i Herbercie.
- Haaalo mamo?
- Gabrysiu słyszałam, że masz dziewczynę - no tak i już Wiki wygadała, papuga cholerna - Czy to prawda?
- Tak mamo - ciekawe czy słychać jak bardzo jestem zażenowany
- To może przyjedziesz z nią w weekend na obiad?
- Nie jestem jakoś przekonany do tego pomysłu...
- No chyba matka może poznać wybrankę swojego syna.
- Ehhh zapytam Nadii - poddaje się - Jeśli będzie mogła, to przyjedziemy.

Wracam do Nadii,jadąc autobusem po raz enty przeklinam, że nie odkładam pieniędzy na motor. Przecież nie po to zrobiłem prawko by jeździć autobusami. Wysiadam i idę powoli w stronę osiedla, po drodzę wstępuje do sklepu by zakupić coś na obiad.

Nadia jeszcze nie wróciła, więc zaczynam gotować. Nic specjalnego pseudochinszczyzna do tego dzbanek mrożonej herbaty. Gdy kończę gotować ryż Nadia wchodzi do mieszkania.
- Hej kochanie - Lucyfer biegnie do niej i ociera się na powitanie o nogi - Gab cześć
- Co u mojego maleństwa?
- W pracy spokojnie, a u psychiatry testy, testy i więcej testów. - obejmuje ją i całuje czule w czoło
- Siadaj zaraz podam obiad - co też zresztą niezwłocznie czynie - A do mnie zadzwoniła moja matka.
- Oooo to miło.
- Zaprasza nas na weekend - patrzę na nią - Chce ciebie poznać.

Tak zaskoczonej jej jeszcze nie widziałem. Prostuje się i patrzy na mnie popijając herbatą.
- No wiesz możemy jechać, ale czy jej powiemy?
- Chyba lepiej nie robić tego od razu, ale...
- Ale?
- Będziemy musieli uważać na Wiktorię - wzdycham - Ona na pewno spróbuje rozbić nasz związek, zresztą już mi raz taki numer wywinęła.
- Chodzi o tego chłopaka?
- Mhmmm
- Dobrze, więc ostrożnie z twoją siostrą.
- Dokładnie - wracamy do obiadu i kończymy go w spokoju, a ja błądzę myślami wokół tego co jeszcze może wymyślić moja siostrzyczka.
Cdn