czwartek, 24 lipca 2014

O rodzinie słów kilka

Wracamy do miasta, pociąg jest praktycznie pusty co nam specjalnie nie przeszkadza. Rozmowa, niewinne pocałunki i przytulanie uprzyjemnia nam podróż. Lubię czuć jak silne ramię Gabriela mnie obejmuje i mogę wtulić się by posłuchać jego serca. Niby nic, a doprowadza mnie do euforii.

- Bileciki do kontroli - wyciągam portfel, a z niego bilet który podaje kontrolerowi. Gabriel robi, to samo pan nam dziękuje i przechodzi dalej. - Co to za chłopak na zdjęciu? - pytanie Gabriela zawisa nad mną
- To mój brat
- Bliźniak? Jesteście bardzo do siebie podobni
- Serio tak uważasz? Może ci się podoba bardziej niż ja?
- Oj Nadiu - całuje mnie - Przecież wiesz, że jesteś najpiękniejsza.
- Napewno? - pytam podejrzliwe
- Tak kiciu - całuje go czule i uśmiecham się - No i twoje szczęście.

Wysiadamy, jak miło mieć silnego mężczyznę który niesie torbę z ubraniami i kosmetykami. Swoją drogą powinnam w końcu zainwestować w walizkę na kółkach. Gab uparł się, że mnie odwiezie do domu. Zamówił, więc taksówkę i czekamy na nią wcinając kebaby.
- Gabriel siema - odwracamy się, młoda dziewczyna może z 23 lata blondynka dość krupulentna - Co u ciebie braciszku?
- Cześć Wiki, byłem u Kamila - grymas który pojawił się na twarzy Gaba w cale mi się nie spodobał - A ciebie co nosi po mieście?
- A tak na luzie po sklepach się noszę, kim jest twoja koleżanka?
- Nadia - wyprzedzam odpowiedź Gabriela - A ja jestem Wiktoria, jesteś dziewczyną mojego brata?
- Owszem jest, a teraz wybacz ale się śpieszymy - Gabriel łapie mnie za rękę i prowadzi w kierunku taksówki - Właśnie poznałaś moją młodszą i przyrodnią siostrę.
- Przyrodnią?
- Z drugiego małżeństwa matki - po jego twarzy widzę, że nie jest zadowolony z tego spotkania - Coś nas ten temat rodziny dziś prześladuje.
- Na to wygląda, czemu się denerwujesz?
- Powiedzmy, że nie bardzo się lubię z Wiki.
- Rozumiem...

Odwiózł mnie pod sam blok i pomógł wnieść torbę do mieszkania. Sąsiadka z naprzeciwka przyniosła zapasowe klucze, podziękowałam jej za opiekę nad roślinami. Mały Lucyfer od razu zaczął zwiedzać nowe lokum.
- Może zostaniesz jeszcze chwile - pytam Gabriela
- Chciałbym, ale też powinienem odwiedzić mieszkanie - uśmiecha się do mnie, a jego oczy błyszczą - Ale
niedługo mam nadzieję, że mnie zaprosisz na kolację.
- Oczywiście kotku.
Pocałował mnie jeszcze na pożegnanie i ruszył do windy. Zamknęłam za nim drzwi i rzucam się na łóżko spoglądając na sufit. Nagle zrobiło się tak cicho... Pusto... Dziwnie... Siadam do laptopa, zamiast się zadręczać takimi myślami wolę opowiedzieć moje małe wakacje Marlenie.
Cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz